Po krótkim okresie niezwykle dynamicznego rozwoju społeczności żydowskiej na Dolnym Śląsku szybko nadszedł czas gwałtownego schyłku. Lata 1949–1969 charakteryzowały się narastającą opresyjnością i utrudnieniami dla żydowskich mieszkańców regionu, co doprowadziło do upadku życia społecznego, atrofii kultury oraz rozpadu instytucji i organizacji żydowskich. Wśród nieprzychylnych działań komunistycznych władz można wymienić choćby likwidację Bundu czy Agencji Żydowskiej, która organizowała emigrację do Izraela.
Zatrzymanie rozwoju społeczności nastąpiło już w 1950 roku. Żydzi mogli być wówczas zrzeszeni tylko w dwóch organizacjach – religijnej, czyli w Związku Religijnym Wyznania Mojżeszowego, który powstał w 1949 roku jako efekt zrzeszenia się Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych, oraz w świeckiej, czyli w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów. Punktem kulminacyjnym opresyjnych działań był natomiast okres nagonki antysyjonistycznej przeprowadzonej przez władze komunistyczne w marcu 1968 roku.
Komunistyczne władze utworzyły Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, czyli jedyną oficjalną świecką organizację żydowską, której założeniem było nie tylko krzewienie ideałów komunistycznych, ale też wgląd w środowisko żydowskie oraz sprawowanie kontroli nad działalnością jego członków. Mimo wielu utrudnień i nieprzychylnego stosunku rządzących życie żydowskie na Dolnym Śląsku i tak toczyło się możliwie intensywnie w porównaniu do innych regionów w kraju. Organizacja dzieliła się na poszczególne sekcje, m.in. młodzieżowe czy artystyczne, a pod koniec lat sześćdziesiątych Towarzystwo, którego siedziba mieściła się przy ulicy Świdnickiej, było prężnie działającym ośrodkiem. Odbywały się tam liczne spotkania, wykłady i uroczystości. Z perspektywy czasu można zauważyć, że organizacja ta odegrała znaczącą rolę w podtrzymaniu ciągłości życia żydowskiego w powojennej Polsce.
Nagonka antyżydowska
Mimo że w połowie lat pięćdziesiątych władze pozwalały na ograniczone działanie żydowskich organizacji oświatowych czy spółdzielczych, nie był to sprzyjający czas dla społeczności żydowskiej. Komunistyczna władza obawiała się Żydów, którzy – wedle ich opinii – stali się stroną w zimnej wojnie po powstaniu Izraela. Dlatego też podjęto decyzję o pozbyciu się ludności, która mogła stanowić element „imperialnych środków wywiadowczych”. Część Żydów była inwigilowana, a wrogie nastroje sterowane przez partię były odczuwalne w całym społeczeństwie Dolnego Śląska. Nierzadko pojawiały się akty antysemickie, wrogie napisy i ogólna niechęć wobec Żydów. Dolny Śląsk po wojnie miał się stać domem dla społeczności żydowskiej, ale sytuacja społeczno-polityczna pogarszała się radykalnie z każdym rokiem. Na emigrację zdecydowało się wówczas kilka tysięcy dolnośląskich Żydów.
Wojna sześciodniowa oraz zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem przyczyniły się do kolejnej fali odgórnie sterowanych nastrojów antyżydowskich w kraju. Nagonka miała miejsce w wielu środowiskach – a tych, których podejrzewano o żydowskie pochodzenie lub możliwość sprzyjania Izraelowi, pozbawiano pracy. Wiele osób obserwujących zaistniałą sytuację samodzielnie decydowało się na wyjazd, ale wiązał się on ze zrzeczeniem się obywatelstwa i nierzadko majątku. Społeczny ostracyzm i wszechobecna podejrzliwość, które zawisły nad społecznością żydowską, także przyczyniały się do pogorszenia sytuacji Żydów.
Skutkiem tego był wielki kryzys społeczności, z której tysiące osób zdecydowało się na opuszczenie Polski. Wśród nich były jednostki wybitne – intelektualiści, pisarze, lekarze czy artyści. Znalazłszy azyl w Izraelu, Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych, nigdy nie zdecydowali się oni na powrót do Polski. Szacuje się, że podczas kulminacyjnej nagonki z marca 1968 roku Dolny Śląsk opuściło trzy tysiące Żydów. Tym, którzy mimo wszystko zdecydowali się zostać, nie ułatwiano życia. Władze komunistyczne konsekwentnie przejmowały wówczas instytucje i majątki żydowskie, wtedy też nastąpiło m.in. przejęcie gmachu Dolnośląskiego Teatru Żydowskiego.
Zanik życia
Wśród konsekwencji zapaści życia społecznego i religijnego wrocławskich Żydów było m.in. popadanie majątku gminy w ruinę. Stan Synagogi Pod Białym Bocianem z każdym rokiem znacznie się pogarszał, a w latach sześćdziesiątych był już niemal tragiczny – części budynku groziło nawet zawalenie. Podziały w społeczności żydowskiej utrudniały zawarcie porozumienia co do strategii ochrony i remontu synagogi, a czas działał na jej niekorzyść. Przypuszcza się, że pod koniec lat sześćdziesiątych zamknięto również mykwę, która wojnę przetrwała w bardzo dobrym stanie, ale przez kolejne dekady jej użytkowania nie dbano należycie o infrastrukturę.
W latach siedemdziesiątych nastąpił zanik życia żydowskiego w mieście. Wielkim ciosem dla społeczności religijnych Żydów było upaństwowienie Synagogi Pod Białym Bocianem w 1974 roku. Nieliczni modlili się w szulu, który pozostał dostępny, a jego stan nie był tak dramatyczny. Świecka społeczność także spotkała się z problemami – po 1972 roku komunistycznym władzom nie zależało już na rozbudowie Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, kolejne dwie dekady przyniosły więc radykalne zmniejszenie aktywności jedynej świeckiej organizacji żydowskiej.